dekory znów pobite
No i miało byc tak pięknie wczoraj rano dzwonili że dojechały dekory do dolnej łazienki mąż pojechał po pracy i okazało się że wszystki znów przyjechały pobite. Mają być dzisiaj najpóźniej jutro.
A do tego mam wrażenie że jednak na swięta się nie wprowadzimy zostało jeszcze mnóstwo do zrobienia dolna łazienka i kuchnia do wykafelkowania, gres do położenie na cały dół malowanie salonu. Na razie mamy płytki w górnej łazience i pomalowane pokoje na górze dzisiaj ma być zrobiony holl na górze a do końca miesiąca zabudowa wanny i brodzika w górnej łazience. Do 20 miały przyjechać schody ale coś mi się zdaje że nie zdążymy położyć gresu. Do tego przeraża mnie wizja przeprowadzki tzn pakowania tyle drobiazgów nazbierało sie w dotychczasowym mieszkaniu że nie wiem jak my się spakujemy. Mąż mówi że same zabawki to jeden dzień wywożenia, no ale to są uroki posiadania sporo młodszego rodzeństwa, które swoje zabawki przekazuje w " spadku" siostrzeńcowi. Do tego ja moge tylko nadzorować przeprowadzkę bo lekarz zabronił mi dźwigać i się przemęczać. A że jestem strasznym raptusem to mam już po tygodniu dosyć leżenia i strasznie frustruje mnie myśl że nie mogę sama wszystkiego zrobić po swojemy i muszę liczyć na pomoc rodzinnki no ale czego nie robi matka dla dobra dziecka wszystko trzeba przetrzymać. W zamian pocieszam się że całe lato będę mogła nadzieszyć się urokami mieszkaniw domu.